sobota, 16 maja 2015

Gorący towar (9)

Na moją próbę, aby się zbliżyć (korciło mnie obejrzenie leżącego trupa), pies naprężył się jeszcze groźniej. Był to wyraźny sygnał, że dyktował warunki; jeśli chciałem cokolwiek uzyskać, musiałem uznać jego dominację.
- A więc jesteś - warknął nieco łagodniej, jakby okiełznał buzującą w nim żądzę mordu. Odtąd musiałem wsłuchiwać się w jego wolno cedzone słowa, w których pobrzmiewał i mrukliwy ton jakiegoś złego człowieka, i typowo psie warczenie. Był to jednak również trik brzuchomówcy, jako że nie widziałem źródła dźwięku.

- Pewnie jesteś zaskoczony - ciągnęła bestia - że zwierzę odzywa się ludzką mową. Ale nie zapominaj, że mamy święta. A w ten magiczny czas dzieją się rzeczy niezwykłe i niepojęte. Ogień blednie, moc truchleje; gacie opadają, a Bóg się śmieje... Dlatego jestem podwójnie zawiedziony - zabiliście mego szefa...
- Dlaczego... miałbym ci wierzyć? - zapytałem.

Na te słowa nic nie powiedział, spoglądając z wyrzutem, którego intensywność zmroziła mnie soplem lodu.
- Wszystko jest kwestią wyboru. Twojego wyboru - odezwał się po dłuższej chwili. - Czasem tworzymy rzeczy nieistniejące, które rodzą się same z siebie - ot tak, dla zabawy. Z radością patrzyłem, jak błądzisz, jak potykasz się o tamte iglaki, których przecież nigdy nie było... Lecz cóż poza twoją wyobraźnią mogło sprawić, że stałeś się tym zagubionym harcerzykiem?
- Jak to? - spytałem, oglądając się za siebie, gdzie wciąż widziałem zarys zielonego muru. - Drzewka stoją tak, jak stały.

Bestia wolno wyszczerzyła zęby, co chyba miało być uśmiechem.

- Widzę, że ufasz swoim zmysłom, a to dobry sygnał. Bo gdyby tak wszyscy wierzyli tylko w to, co widzą, mielibyśmy o wiele mniej roboty. Ludzie są wzrokowcami, do tego beznadziejnie zakochanymi w słowie. Na ten przykład: czy miłość nie jest inną nazwą tego, co mamy między nogami? Czy atak serca różni się czymś od paniki? A teraz: czujesz strach, czy panikę? Różnica jest wielka, ale nie tkwi w słowach. Lecz nie martw się: strach jest twym najwierniejszym kumplem, jemu jedynemu możesz zaufać. Gdy masz wątpliwości, on podpowie ci najlepszą drogę. Gdy nie wiesz, co czynić, zasięgnij jego rady. To ostateczna instancja. Miłość przemija, zwodzi i ogłupia; tylko strach jest niezmienny i nieprzekupny. Powiedz: czy znałeś psa, który mógłby kłamać tak, jak ludzie? Nie, a więc jesteś na łasce mej dobroci. I swojej wiary. Słyszałem, jak mruczysz jakąś modlitwę, gdy zbliżałeś się tutaj.




Ten filozoficzny elaborat nie przypadł mi do gustu, i wcale nie chciałem, aby wchodzono na grząskie terytorium wiary. Pragnąłem zmienić tor rozmowy, więc z odwagą, która zaskoczyła nawet mnie samego, zapytałem:
- Kim jesteś?
- Jestem tym, który nie tylko mówi, ale i daje słowo.
Ośmielony tą odpowiedzią, pytałem dalej:
- Dlaczego nie pozwalasz mi sprawdzić, kto tam leży?
- Już ci mówiłem: wszystko jest kwestią twego wyboru. Jeśli boisz się prawdy, lepiej od razu przestań pytać. Mój szef nie żyje, odwalił kitę; ale przynajmniej długo się nie męczył. Wygląda na to, że zginął przypadkiem, co rzecz jasna nie załatwia sprawy. Zagapiłeś się, gdy gadaliście o dupie Maryni; Tony chciał zaimponować ci siłą; razem chcieliście sprawdzić, jak to jest zabić człowieka - nie będę w to wnikał... Ale czy to nie wasza święta księga prawi, aby odpłacać pięknym za nadobne?

W tych słowach tkwiła ukryta groźba, co zrozumiałem od razu. Mimo tego udawałem, że nie wiem, o co chodzi.
- Widzę tylko kogoś leżącego na ziemi - przyznałem. - I w dalszym ciągu nie wiem, co spotkało Tony'ego.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz